Book of Common Prayer
4 A przecież ja na pewno mógłbym na nie liczyć. Jeśli ktoś sądzi, że może to czynić, to tym bardziej ja: 5 obrzezany ósmego dnia, z rodu Izraela, z plemienia Beniamina, Hebrajczyk od pokoleń. W stosunku do Prawa: faryzeusz; 6 w kwestii gorliwości: prześladowca Kościoła; co do sprawiedliwości — jeśli mierzyć ją normą Prawa — człowiek bez zarzutu.
7 A jednak cokolwiek mogło mi nieść jakąś korzyść, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. 8 Więcej, w świetle doniosłości poznania Jezusa Chrystusa, mojego Pana, nic się dla mnie nie liczy. Dla Niego straciłem wszystko i wszystko uznaję za gnój, żeby tylko zyskać Chrystusa 9 i odnaleźć się w Nim, nie dzięki mojej sprawiedliwości mierzonej normą Prawa, lecz tej, która pochodzi z zawierzenia Chrystusowi i ma swoje źródło w Bogu — dzięki sprawiedliwości opartej na wierze. 10 Chcę Go bowiem poznać, doświadczyć mocy Jego zmartwychwstania i mieć udział w Jego cierpieniach, stając się podobnym do Niego w Jego śmierci, 11 aby tak czy inaczej dostąpić zmartwychwstania.
Nawrócenie Saula
9 Saul z kolei, wciąż owładnięty żądzą mordu w stosunku do uczniów Pańskich, przyszedł do arcykapłana 2 i uprosił go o listy do synagog w Damaszku. Planował sprawdzić, czy są tam jacyś zwolennicy Drogi, mężczyźni lub kobiety. A jeśliby się okazało, że są, chciał takie osoby schwytać i sprowadzić do Jerozolimy.
3 Gdy był w drodze do Damaszku i już zbliżał się do miasta, otoczyło go nagle światło pochodzące z nieba. 4 Padając na ziemię usłyszał głos: Saulu! Saulu! Dlaczego Mnie prześladujesz?
5 Kim jesteś, Panie? — zapytał.
Ja jestem Jezus — usłyszał — którego ty prześladujesz. 6 Powstań jednak. Wejdź do miasta. Tam ci powiedzą, co masz robić.
7 Mężczyźni, którzy towarzyszyli Saulowi w drodze, stanęli oniemiali. Słyszeli wprawdzie głos, ale nikogo nie dostrzegali. 8 Saul podniósł się z ziemi, lecz gdy otworzył oczy, nic nie widział. Do Damaszku zatem prowadzili go za rękę. 9 Tam przez trzy dni nic nie widział, nie jadł i nie pił.
10 W Damaszku natomiast mieszkał pewien uczeń. Miał na imię Ananiasz. Pan przemówił do niego w widzeniu: Ananiaszu!
Jestem, Panie! — odpowiedział.
11 Wstań! — polecił mu Pan. — Idź na ulicę Prostą i w domu Judy odszukaj człowieka o imieniu Saul. Pochodzi on z Tarsu. Właśnie się modli. 12 W widzeniu zobaczył człowieka o imieniu Ananiasz, który wszedł, włożył na niego ręce, a on w ten sposób odzyskał wzrok.
13 Ananiasz na to: Panie, od wielu ludzi słyszałem o tym człowieku. W Jerozolimie wyrządził on Twoim świętym wiele złego. 14 Tutaj też ma pełnomocnictwo od arcykapłanów, aby pojmać wszystkich, którzy wzywają Twojego imienia.
15 Pan jednak powiedział do niego: Idź, gdyż ten człowiek jest moim wybranym naczyniem. On zaniesie moje imię przed pogan, królów i synów Izraela. 16 Ja sam pokażę mu, ile będzie musiał wycierpieć dla mojego imienia.
17 I Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, włożył na Saula ręce i oznajmił: Saulu! Bracie! Przysyła mnie Pan, Jezus, Ten, który ci się ukazał w czasie drogi. Przychodzę, abyś odzyskał wzrok i został napełniony Duchem Świętym. 18 Na te słowa Saulowi natychmiast opadły z oczu jakby łuski. Odzyskał wzrok, wstał i został ochrzczony. 19 A po zjedzeniu posiłku powrócił do sił.
Saul w Damaszku i Jerozolimie
Po paru dniach przebywania z uczniami w Damaszku 20 Saul zaczął głosić Jezusa w synagogach. Utrzymywał, że to On jest Synem Boga.
21 Wszyscy, którzy go słuchali, byli zdziwieni: Czy to nie ten człowiek — pytali — występował w Jerozolimie przeciwko ludziom wzywającym tego imienia? I czy nie przyszedł po to, aby również tutaj schwytać im podobnych i odprowadzić do arcykapłanów?
22 Saul tymczasem występował coraz śmielej. Wprawiał w zakłopotanie Żydów mieszkających w Damaszku, bo dowodził, że Jezus jest Chrystusem.
© 2011 by Ewangeliczny Instytut Biblijny